DZIECI
korowód małych dzieci
cudownie roześmianych
ojciec nasz
prowadził na śmierć
trzymał za rączki
w ciasnym pomieszczeniu
znienacka
odkręcał gaz
niekiedy
wstrzykiwał fenol
prosto w serce
cierpliwie oczekując
na przerywany krzyk
bądź kwilenie
pamiętam jak mówił:
kochajcie się i rozmnażajcie…
on zajął się resztą