MARSZ UTRACJUSZEK
wiatr niezdarnie usypuje
stos spopielonych główek
na obolałej ziemi
rozmokłej od plwocin i krwi
dławią się obrzękłe kominy
zapachem krematoryjnych pieców
brzemienne kobiety idą
w odwiecznym tańcu śmierci
gotując w sobie
zaszczute embriony miłości –
ostatnie szczątki człowieczeństwa
ich skóra pachnie benzyną
w resztkach włosów
spokojnie drzemią wszy –
jedyne znaki ich życia
nie baczą na nic
zlizują z piersi pot
i marzą o biało-granatowym
śnie w pasy
mężów znają tylko z listów
lub fotografii
już dawno spalonych
lub zagazowanych
pocieszają się lichym kłamstwem
i wdzięczne padają do stóp
całując buty
panów