DOKŁADNY CZAS DESTRUKCJI. Man Ray
wspomnisz lato z łagodną pogodą
jak senne marzenie emitowane
przez orkiestrę cinematographów
spacer zakochanych nocnym bulwarem
przybranych w kolory ognia
wspomnisz usta których zapomnieć nie sposób
słońce ciemności oplecie umysł czarno-białą
solaryzacją po której zostaną tylko
jasne cienie odciski plamy
ślady po ludziach i przedmiotach
które zapisze pamięć absolutna
wejdziesz wtedy przez obrotowe drzwi
do umeblowanego hotelu z pajęczyn
na ulicy Féron
aby schronić się przed zmrokiem
burzą zamiecią śniegiem
ty niezrozumiały nigdy niekończący się człowiek
wyjęty wprost ze szwedzkiego krajobrazu
rozebrany na części jak pajac ze sznurka
w cieniu lampy gdy nastanie dokładny czas
jak przez lornetkę zaglądniesz w głąb siebie
aby odkryć prymat myśli nad materią
ujrzysz głowę płonącą jak świeca
serce najeżone kolcami w podarunku
ujrzysz siebie niczym przedmiot destrukcji
nad którym jak sęp krąży po orbicie
ślepe oko opatrzności
spojrzysz za siebie na przeszłość
na czas w którym przeminąłeś
a którego zapomnieć nie sposób
wspomnisz legendę o sobie samym
co trwać będzie jak wieczność bez granic
którą pochłonie pamięć absolutna