DOLINA INFERNO. Mayo
piękne lato rozpocznie się kulą nabrzmiałych owoców
uchem rosnącej ciszy magicznym milczeniem
ptakiem tnącym niebiańską próżnię
w dolinie trwać będzie popołudniowa sjesta
znaczona szeptem spojrzeniem drżeniem
kochanków schodzących ku zamglonej pustce
piekło zatrzepocze zakołysze się zagrzmi
wytryśnie ogniem kamieniem lawą
wypruje ból obnaży nicość przestrzeni
rozerwie ciało stanie się drobnicą cząstek
rozpadłe wnętrzności przejdą w poszarpane tkanki
rozbite oczy spoglądać będą nieruchomo w przepaść empireum