PLAC WOLNICA
Przyszła na ciebie kolej, mieszkańcu ziemi, nadeszła pora, bliski jest dzień klęski, a nie radosnych okrzyków na górach.
(Ks. Ezechiela)
Tutaj
w pełni
namaszczenia
w pełni powagi
i dostojeństwa w pełni słońca
albo o brzasku przechadzać się będziesz
pośród martwych domów których dusze niczym pył
odleciały w nieznane bezbrzeżne bezmiary zbawienia
Pokłonisz się drzewom samotnym ulicom zapuszczonym w czeluściach nocy
murom skazanym na rozpacz i chorobę ostatniego wieku. Pokłonisz się
ptakom i latarniom wskazującym drogę ku wieczności i nieobecności
która migocząc metalicznie przystraja się w mrok i ciszę. A złowróżbne
i pochmurne niebo ubrane w zimny granatowo-fioletowy garnitur nie przemówi
do ciebie więcej ani zegary i dzwony nie zapłaczą nad tobą nawet gwiazda
nie krzyknie w ciemnościach milcząco spadając na złożone do modlitwy dłonie
I pozostaniesz sam a kat aklizmy i plagi stulecia wstrząsać będą w tobie
spazmatyczną symfonią wnętrz dławiąc serce i krtań kaszlem wspomnień
zalewając usta i oczy czerwonymi falami łez odkupienia. I staniesz się
niewidomym wędrowcem idącym przez świat po omacku poszturchiwanym przez los
popychanym przez wiatr idącym na przekór zamieciom i burzom ulotnych chwil
dni nieznanych. Będziesz szedł jeszcze pod prąd przeciwności czasu i życia
choć zgodnie z biegiem godzin i lat samotnych wciąż z nurtem przeznaczenia
I nie odejdziesz stąd ani powrócisz do bram miasta
do dusz umarłych do źródeł umiłowanej arkadii
dzieciństwa pozostaniesz tutaj
na zawsze ślepy i głuchy
czekając śmierci
pozostaniesz
tutaj