POSZUKIWANY JÓZEF K.

 

Pamięci Franza Kafki
 
 
      Długie kręte schody biegnące w górę na poddasze na strych
    a potem wąskie ciemne korytarze prowadzące pod niebo do sal
 sądowych i kancelaryj po których wspinasz się z mozołem niczym
Syzyf tocząc na plecach garb ciężki od życia i przewinień.
 
    Miniesz długie mroczne poczekalnie twarze klientów których
 byt zawieszony jak wahadło kołysze się na hakach paragrafów
urzędników adwokatów i sędziów.
 
    Miniesz petentów zapisanych w księdze czasu czuwających
 na obrót klepsydry spełnienie losu lub uśmiech godziny
oczekujących dyrektorów fabrykantów i kupców.
 
    Miniesz usłużnych woźnych i znajomych przesadnie życzliwych
 i wścibskich którzy witać cię będą w enigmatycznym uśmiechu:
Dzień dobry panie Józefie! Dobry wieczór panie Józefie!
 
    I może napotkasz tam wzrokiem idącą samotnie niczyją kobietę
 do złudzenia przypominającą powabem i wonią idealną pannę
Bürstner wymarzoną do długich spacerów i konwersacyj.
 
          Albo staniesz przed oknem w wyczekującej pozie spoglądając
        na wszechświat kołujący po ulicach wśród wysokich kamieniczek
      i strzelistych katedr a ohydna jesień zeszłego roku oplecie cię
    pajęczą siecią nostalgicznych pułapek błędnego koła wirujących
 pereł deszczu i liści aby rzucić raz na zawsze w mglistą otchłań
ziemnego ołtarza czasu.
 
I będziesz wspinać się jeszcze coraz wyżej wyżej i dalej
 po długich krętych schodach biegnących w górę ku wejściom
    ku drzwiom a potem wąskimi ciemnymi korytarzami prowadzącymi
      pod niebo do gabinetów adwokackich i biur gdzie błądzić
        będziesz niczym Tezeusz wlokąc za sobą życie zawinięte
          w ciężki kłębek poplątanych nici zdarzeń i grzechów.
 
Miniesz długie mroczne poczekalnie twarze klienteli której
 życie przesuwa się wolno jak bakterie pod mikroskopem
    prokuratorów obrońców i oskarżycieli.
 
Miniesz interesantów zapisanych w księdze czasu niepewnych
 co do losu spoczywającego na szali nieruchomej wagi
    oczekujących subiektów prokurentów i bankierów.
  
Miniesz uniżonych służących i przyjaciół przesadnie szczerych
 i obłudnych którzy witać cię będą w tajemniczym uśmiechu:
    Dzień dobry panie Józefie! Dobry wieczór panie Józefie!
 
I może spotkasz tam anioła stróża – odźwiernego który wypatrywać
 będzie ciebie od początku świata i powie jak z kłamstwa
    buduje się istote porządku rzeczy a z podstępu i fałszu
      wznosi ład hierarchicznej piramidy egzystencji.
 
I ustawisz się za nim na końcu kolejki przed otwartą
 ex officio bramą prawdy aby choć raz zajrzeć do środka
    a kiedy nadejdzie zmierzch i właściwa pora odźwierny
      na zawsze zatrzaśnie za tobą wąskie wrota Temidy
        i zamknie mroczne wejście przeznaczone
          wyłącznie dla ciebie.
                                                                                                                        
                                                                                                                (1993)