REQUIEM

 

Veritas non quaerit angelos
 
 
 
Sagrada Familia spogląda strzeliście ażurowym okiem
z otwartymi szeroko ustami wymierzonymi w niebo
gotowa do krzyku przepłynie z wolna przez
palce jak ciasto którego kształt lepiono
na boże podobieństwo – mrok osiada
na witrażach  opustoszałe miasto
pozostawia    po  sobie  ciężkie
westchnienie  porę wieczerzy
Velázquez wtopiony w cień
wyjdzie z obrazu
w półuśmiechu
rzuci do stóp
tańczącej
Carmen
reala
 
 
 
pod
Santa
Maria del Mar
nie ma już nikogo
lecz seńor Goya maluje
straconych za dnia rycerzy
familiarze hermandady otoczą
cię nagle konterfektami świętych
i zapytany o limpieza de sangre twarz
zamkniesz w dłoniach zastygając w bezmiarze
a los  zabawi się  grą w kości  wyrzucając  trzy
szóstki na twój rachunek  przeznaczenie  zamieni
w żart  –  spakujesz  walizki  oczekując  w milczeniu
na własne auto da fé i tylko płomień świecy przy którym
ogrzejesz dłonie zatańczy dla ciebie pożegnalne paso doble