ULICA MEISELSA
To, co jest, było już dawno, a to, co będzie, też już jest od dawna;
bo Bóg przywraca to, co przeminęło.
(Ks. Koheleta)
Nie jestem pielgrzymem
tym ostatnim
z zaczarowanego świata
jestem tylko maluczkim
wędrowcem szukającym domu
tułaczem bez dachu
nad głową
szukającym ukojenia
strapionemu sercu
potrzebującym odpoczynku
w ciszy w wietrze
w zapomnieniu...
Przychodzę tutaj po ofiarę ziemi, po szkatułkę z ukrytym dzieciństwem,
po szpargały z oddechem wspomnień. Przychodzę by pokłonić się Panu
i odnaleźć utraconą młodość. Zasłuchany w krzyk przeszłości, tonący
w strumieniach pamięci
wędruję z Gehenny
do Gehenny
z parasolem w dłoni
chroniącym przed plagami
i gonię wiatr po świecie
aby stanąć przed ołtarzem
zmarłej ziemi
i zapłakać nad sobą
jak Izraelita dźwigający
na plecach żydowski krzyż
nieszczęść i skarg.
Nie jestem przybyszem
z obcych stron świata
jestem tylko maluczkim
włóczęgą szukającym schronienia
wygnańcem bez nadziei powrotu
skazanym na wieczną poniewierkę
szukającym ukojenia
zmęczonym stopom
potrzebującym ulgi
w ciszy w wietrze
w zapomnieniu...
Przychodzę tutaj po dary ziemi, po krew przodków, prochy najbliższych,
co odeszli o zmroku. Przychodzę by pokłonić się Panu i odnaleźć
zagubioną mądrość. Zasłuchany w szept przeszłości, tonący w potokach
pamięci wędruję
z Gehenny do Gehenny
z modlitwą na ustach
broniącą przed klątwami
i gonię po świecie wiatr
aby stanąć przed ołtarzem
zmarłej ziemi
i zapłakać nad sobą
jak Żyd przybity
gwoździami losu
do semickiego krzyża
życia i śmierci.