WIEDEŃSKA POSTKARTE

 

Wiedeń jak chwila jesiennej imaginacji skąd prześcigają się
kolorowe kartki z wizerunkiem
katedry św. Karola Boromeusza
tylko ponura St. Marie am Gastade
stoi obnażona wzrokiem przybyszów
i nie opowie o latach świetności głosem Kaliope choć zasłuchani
przechodnie jak niegdyś Brahms i Mozart będą spoglądać wciąż
na płynący Dunaj a deszcz zmyje stuletni kurz zamieniony
w wiolinowe klucze i nuty
które gubią się w pośpiechu
pisanej symfonii Mahlera
lub zatańczą w rytm trzy pas
 
 
wiekowe ulice i kamieniczki będą klawiaturą rozpisanej partytury
na drgające drzewa i gołębi tryl przechodząc od adagio do allegro
jak człowiek z bezwolnej powściągliwości w bezsilną wieloznaczność
 
 
Kokoschka i Klimt rozwieszą płótna
pod kolumną Tycjana nieskończoność
odmierzając w nich ciemną kreską
które kupisz za garść spojrzenia
a napotkany Freud – ostatni prorok epoki będzie ścigać wzrokiem
nieujarzmione libido albo śmiać się obłędnie tłumacząc
powracający koszmar gdzie ciężar dostojności opadnie nagle
z ramion pękając jak porcelana
z Florisdorf a niezapisane
postscriptum będzie głuchą ciszą
trwającego fin de siecle’u