PEJZAŻ II
starcy co tydzień okruchy chleba
pochowani wyjmuję zęba nawlekam
w przegrodach i chowam jak na dłoń
betonowych relikwię jak paciorki
pułapek do drewnianego różańca
topnieją skarbca i brnę
w ciemnościach tuż obok przez kuchnię
licząc oddechy pukli siwych ciężkim krokiem
na lustrze włosów – niczym
między pulsujących z ołowianą
uderzeniami odłamków kulą u nogi –
zegara istnienia egzystencją