PEJZAŻ IV

I

         

III

wyblakłe suknie
tańczą w szafach
śmierć zakłada
kapelusze i welony
uśmiechając się
bezzębnie do lustra
przymierza kokardy
gorsety i pantofle
    
 

II

przychodzi do mnie
niczym nieproszony gość
natrętna i jedyna
przyjaciółka życia
siada na kolanach
każe się głaskać i czesać
a potem nad kubkiem herbaty
współczuje i pociesza
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
odwijam włóczkę
jak dni minione
potem nawlekam je
na palec niczym paciorki
wyjmuję z nich to
co jeszcze pozostało
cienką szarą nić
poplątanych wspomnień
 

IV

 

siadam w bujanym fotelu
popychana przez ciszę
czas i samotność
czekam na śmierć
czekam na zrównanie
dnia ostatecznego z nocą
czekam na zrównanie
wiecznej nocy z dniem