W GŁĘBI NOCY

 

              w głębokiej nocy zapadam
            w siebie jak w próżnię bez dna
         spuszczam żaluzje
      wyłączam telefon i radio
   zapalam świece i zdjęcia
jak wspomnienia rozrzucam po podłodze
 
zapalam papierosa
   kilka kieliszków wódki przepijam
      do krzywego odbicia w butelce
         siedząc nad pustą kartką wiersza
            bezskutecznie siląc się jeszcze na krzyk
               w głuchą przestrzeń ścian
 
               rozbieram się potem do naga
            w obliczu zorzy zarannej
         i staję na parapecie
      dziesiątego piętra
   jak na krawędzi wszechświata
niczym anioł rozpinając skrzydła do lotu
 
aby wrócić po chwili do siebie
   pustego ciemnego wnętrza samotności
      łyknąć garść uspakajających tabletek
         i proszków nasennych
            by znów powtarzać sobie do białego znużenia
               że zabrakło wiary
                  zabrakło nadziei
                     że nie było wiatru...
 
(1996)