HEROD WIELKI

 

Jakichś trzech bogatych głupców ze Wschodu
podających się za mędrców przybyło do mego
pałacu goniąc na niebie kometę.
Podobno szukali niemowlęcia które miało być
królem aby oddać mu pokłon i złożyć dary.
Ponieważ żona moja nie była brzemienna
do łez ubawiła mnie ich opowieść.
 
Odprawiłem ich mówiąc że jeśli znajdą owe
dziecię niech niezwłocznie powiadomią mnie
o tym fakcie. Ale oni zamiast króla
znaleźli jakiegoś bękarta z plebsu
leżącego w stajni. Jego ojciec był
podstarzałym cieślą a matka w ogóle
podejrzanego autoramentu.
 
Ci trzej aby nie przyznać się do własnej omyłki
nie pojawili się więcej przed moim obliczem
z obawy o życie lub przed pośmiewiskiem.
Nakazałem wówczas sporządzić powszechny spis
nowo narodzonych dzieci a że na ten czas
rodziły się one jak grzyby jak po deszczu
łatwiej było je zgładzić aniżeli policzyć.
 
Któż bowiem nieszlachetnie urodzony miałby rościć
sobie pretensje do tronu i władzy królewskiej?!
Jak się później okazało
prawo choć nie rychliwe bywa sprawiedliwe.
Nawet po trzydziestu trzech latach
okazuje się działać skutecznie
i bez zarzutu.