LOT

 

To moja wina.
Moja bardzo
wielka wina.
 
Kajam się i proszę o przebaczenie.
    Dla swych niecnych praktyk
        poświęciłem najmilszą sercu kobietę.
            Własną żonę pozwoliłem zamienić w słup soli
                wyłącznie z osobistej pychy i naiwności.
                    A przecież Bóg sam Bóg mi przyobiecał...
                        To prawda byłem przekupnym i niesprawiedliwym
                            sędzią żyjącym w Sodomie z lichwy i cudzych
                                nieszczęść. Ale cóż na Boga zawiniła moja żona?
                                   To nic że Bóg mnie ocalił to nic że uratował
                                        wyprowadzając za mury grzesznego miasta
                                             skoro poświęcił życie niewinnej niewiasty
                                                 nazbyt ciekawej cudu. Po jej utracie
                                                     upiłem się do nieświadomości
                                                         uprawiając kazirodcze stosunki
                                                             z córkami. I aby ocalić gatunek
                                                                 płodziłem niby synów niby wnuki
                                                                    na chwałę najwyższego Pana.
 
    To moja wina.
    Moja wina.
    Mea maxima culpa.