W WARSZTACIE CIEŚLI
– John Everett Millais –
w domowym warsztacie cieśli jest zazwyczaj normalnie
rozsypane narzędzia nie ściągają wzroku przechodniów
wióry wijące się u stóp bohaterów mają znaczenie drugorzędne
nawet inwentarz w postaci owiec i gołębi nie robi wrażenia
cieśla pomocnik chłopcy kobieta całująca dziecko –
banalny wizerunek żywych istot warsztatu
można przejść nad tym niemal obojętnie
gdyby jednak nie pewne szczegóły
w których jak zawsze ukryty jest diabeł
rozrzucone gwoździe przebiją dłonie i stopy
ociosane belki skrzyżują się z palem
na drągu podany zostanie ocet
drabina posłuży do zdjęcia ciała
i być może nie miałyby one większego znaczenia
gdyby na chłopca niosącego naczynie z wodą nie wołano Jan
a dziecko ze skaleczonym palcem z którego płynąca krew
użyźnia ziemię nie miał na imię Joszua –
gdyby nie te drobiazgi byłoby normalnie