DZIEŃ DOBRY POLSKO!

 

Zbigniewowi Herbertowi
 
 
Bonjur
Guten Tag
Good Morning
 
czyż tak nie lepiej
nie piękniej
nie wytworniej
zbudziłeś nas ze snu
i powróciłeś niczym geniusz
odkrywca lądu
albo Apollo na złotym pegazie
to prawda
już nie musimy przysięgać
na ptaka i dwa kolory
czekać z otwartymi ramionami
na najeźdźcę
jak dzieci Jasia i Małgosi
bo i po cóż
czyż nie dowiedliśmy winy
stojąc w kolejkach za niczym
oglądając się za złudzeniem tylko
lub dniem wczorajszym
już nauczyliśmy się
leżeć krzyżem na wiecach
iść na kolanach przed trybunami
kłaniać się przejeżdżającym czołgom
krzyczeć zamkniętymi ustami
bluźnierstwa szeptać do lustra na ucho
i śpiewać tak cicho że bardziej nie można
już umiemy zginać kark i kolana
w sercach pisać odezwy i petycje
i tak łatwo zapominać o hasłach i postulatach
podchodzić do urn wyborczych
gdzie odkłada się na popiół
marzenia i nadzieje (...)
 
Vérité et liberté
Wahrheit und Freiheit
Truth and liberty
 
w naszym języku nie ma tych słów
bo i po cóż 
nie będą nikomu potrzebne
przecież i tak niewiele zostanie
więc lepiej nie jęczeć
skowyczeć przeklinać
mowa jest przecież jak piasek
a studnie już dawno
zasypano kamieniami
już zapomniano wszystko
wiatr dawno przemieszał popioły
a krew spłynęła do morza (...)
 
Le Patrie
Heimat
Fatherland
 
po cóż szeleścić jakieś tam
głupie „ojczyzna”
czyż nie lepiej zachłystywać się
burgundem chatavignion bourbonem
lub widokiem Paryża
aniżeli nie spać do świtu
z ciężkim kacem od trosk
modląc się czy sił starczy do jutra
oczami zalepionymi kwaśnym potem
patrzeć w błękitną dal przez palce złożone w kraty
i stać z wyciągniętymi dłońmi
z pustą siatką ku pustemu niebu
w aureoli cierniowej korony
utkanej z kolczastego drutu
socjalistycznego obozu
z raną wybitą po obu bokach
która nigdy nie wykrwawi
i zwilżać usta językiem zanurzonym
w occie klęsk i porażek
bo przegrana ma smak octu
a wszyscy odwróceni plecami
będą wyszydzać i złorzeczyć
grając znów o szaty albo strzępy
i drwić będą z naiwnych powtarzając
że nijak nie można przecież
dwa razy umrzeć
i zmartwychwstać (...)
a ojczyzna palić będzie
jak otwarta rana pęczniejący wrzód
nieprzespana noc
albo ból zęba z przewierconym nerwem
a przecież z tym można żyć
nie każdy ma dość siły
aby uciec od cierpienia