MOJE MIASTECZKO
Upał w tym pieprzonym miasteczku –
Na szczęście jest wódka w miarę chłodna
Drzwi zamknięte na głucho
Przed wszechwiedzącą nachalną hołotą
Zamykam się coraz dokładniej w sobie
Aby wścibskie oczy tłumu i fałszywych świadków
Nie ujrzały pustki
Na siedem spustów ostrych języków stalowych serc
Chowam siebie przed światem własnym i cudzym
Rodziny sąsiadów udawanych przyjaciół
I zatracam się głębiej coraz mocniej
Zapadam się w siebie na przekór innym
Ginę każdego dnia umieram każdej godziny
Odchodzę w niebyt tam gdzie świadomość zdycha
Tylko odbyt przypomina o zasranym wciąż życiu
24.07.2006 r.