AKWARELA STYCZNIOWA

 

między czterema porami roku
jak ścianami
zastępczej
kawalerki
skręca się
 
nieokiełznana samotność
wyrastając
z brzucha
bezideowo
jak fatum
 
dziesiąte piętro niczym ciemnia
gdzie cisza osiada
na końcu schodów
a dalej wyjście
ewakuacyjne
 
styczeń spływa rozmazaniem
po oczach –
z umierającym
w dłoni śniegiem
 
stopami znaczę białe ślady –
jeszcze rok
i nikt nie zauważy
że był tutaj
człowiek